zaskoczenie...
... chociaz w sumie jesli zaskoczenie jest regula, to czy mozna je jeszcze nazywac zaskoczeniem??? :) zawsze wiosna mnie zaskakuje. tutaj. bo w DOMU (szeroko pojetym) nie, zawsze udawalo mi sie wylapywac zwiastuny wiosny, pierwsze paczki, kielki... TU natomiast bardzo czesto mi sie zdarza ze zaskakuje mnie soczysta zielen drzew... a przeciez wydawalo mi sie ze jeszcze nawet paczkow nie mialy... :)
tym razem zaskoczyly mnie kwiatki. kielki ich dokladnie mowiac. przed domem maciupcie takie ledwo-ledwo wystawily noski z ziemi, wiec nie poczulam sie zaalarmowana... ale ze wiosna nastala (niespodziewanie, bo od kilku lat jej nie widzialam ;) ) - dzis bylo +18 stopni - pomyslalam sobie ze sprawdze za domem... no i prosze bardzo:
prawda ze sliczne? ja nie wiem, zdaje sobie sprawe, ze to wszystko takie surowe. pozimowa ziemia, szaroburoczarna, i cienkie, niesmiale badylki ;) ale jakos tak... tchna optymizmem czy ki czort? :) poszlam dalej, z nosem przy ziemi jak weszacy.. .fotograf-amator, i co sie okazalo? ze nawet rabarbar juz sie zwiedzial ze wiosna:
poszlam wiec i przed dom - z niedowierzaniem przylepionym do fizjonomii... ha, bylam pewna ze kilka kielkow znajde, ale okazalo sie ze ich bylo calkiem sporawo. w tym lepek hiacynta (na moje oko ;) ):
ech no. :) cieplutko, slonecznie i wszystko z ziemi wylazi, tak? :) czego chciec wiecej? :)
ale dzis mam zamiar sie cieszyc naszymi 11 stopniami zapowiadanymi :)
Dodaj komentarz